niedziela, 7 czerwca 2015

Rozdział 12

Obudziłem się w nieznanym mi pomieszczeniu. Przerażony gwałtownie wstałem z łóżka i chciałem wyjść z niego, ale zaraz tego pożałowałem czując ostry ból głowy. Trzymając się za głowę zacisnąłem mocno powieki, stękając z bólu.
Gdy ból minął,  pociągnąłem za klamkę znajdując się w dobrze znanym mi korytarzu. Czyli byłem w swoim pokoju,  a ten który sprawił,  że tu się znalazłem stoi pewnie teraz za barem.
Na samo wspomnienie poczułem jak moje policzki stają się cieplejsze niż powinny. Sam nie wiem dla czego to zrobiłem, ale w tamtym momencie czułem, że tego potrzebuję. Swoją drogą nie sądziłem, że znajdzie się tutaj taka osoba jak on. Wystarczyło, że mnie zobaczył i już niósł mi pomoc, zachowując się jakbyśmy się znali i pomagałby właśnie jakiemuś dobremu przyjacielowi.
Chcąc wrócić z powrotem do pokoju, ujrzałem jak idzie mama. Uśmiechnąłem się lekko, jednak widząc jego złowrogą minę natychmiast moja mina uległa zmianie. Szarpiąc mnie za ramię,pociągnął w głąb pokoju, zdążyłem tylko usłyszeć głośne trzaśnięcie drzwiami, gdy poczułem jak uderza mnie w twarz z otwartej ręki. uderzenie było tak mocne, że aż złapałem się za piekące miejsce patrząc na niego ze łzami w oczach.
-Dlaczego to zrobiłeś ?- Spytałem cichym głosem patrząc na niego.
- Dlaczego !? -Wydarł się, a po moim ciele przeszły dreszcze.- Zostawiłeś klienta samego! To ty powinieneś obudzić się sam! Wiesz jak on się wkurzył ? Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę kimon był i że może puścić nas z torbami ?!- Powiedzieć, że był wkurzony to mało powiedziane. On był wściekły. W tej chwili bałem się go jak ognia. Nie wiedziałem co teraz będzie chciał ze mną zrobić, ale jedno było pewne. Ukarze mnie za to co zrobiłem i to nie będzie nic przyjemnego.
Stałem tam jak kołek i nie spuszczałem z niego wzroku. Moje ciało drżało, a po policzkach zaczęły spływać łzy, na samą myśl co może mnie spotkać.
-Przepraszam.- Wyszeptałem drżącym głosem, na chwilę spuszczając wzrok na podłogę.
- Twoje przepraszam nic Ci teraz nie da. Dopilnuję osobiście abyś tego pożałował.- Na jego słowa moje serce zaczęło szybciej bić. Nie. Ja nie chce! Nim zdążyłem cokolwiek zrobić, powiedzieć, złapał mnie za rękę i siłą wyprowadził z pokoju. Widząc znanych mi ochroniarzy, wiedziałem już co mnie czeka.
Przez cały dzień byłem odprowadzany od klienta do klienta, bez chwili wytchnienia. Robili co ze mną chcieli. Bili, poniżali, nie byli nawet trochę delikatni. Dziękowałem Bogu w momencie, gdy nastał następny dzień, a klientów już nie było, więc odesłali mnie do przydzielonego dla mnie pokoju. Nie poszedłem pod prysznic, ani nawet się nie ubrałem, bo zwyczajnie nie miałem na to siły. I tak z wielkim wysiłkiem zdołałem położyć się na łóżku i przykryć kołdrą. 
Niestety nie dane było mi zasnąć i choć na chwilę zapomnieć o tym wszystkim. Co chwilę budziłem się z krzykiem cały zapłakany. Płakałem tak przez cały dzień, aż do wieczora kiedy mama przyszedł do mnie. Wtedy łzy wyschły, a zastąpił je strach.
-Ktoś do Ciebie. Tylko nie piśnij ani słowa.- Powiedział i po prostu wyszedł, a w drzwiach pojawił się mój...Ojciec ?
W momencie, gdy go zobaczyłem z szybkością światła zakryłem się kołdrą po samą szyję, bowiem i tam znajdowała się masa siniaków, malinek jak i zadrapań.
-Shota o co tu chodzi ? Dla czego tutaj jesteś ?!- Wydarł się na mnie już na dzień dobry, jednak pod koniec wypowiadanego zdania jego głos znacznie przycichł.
-Mogę zapytać Ciebie o to samo.- Odparłem ponurym głosem, odwracając głowę w prawo.
-Dowiedziałem się, że mój syn znajduję się w jakimś burdelu ! Może miałem to olać i się tu nie pojawiać ?- Jego słowa dały mi dużo do myślenia. Jak go tu wpuścili, zwłaszcza, że jest w mundurze no i skąd on wiedział, że tu jestem ?
-Jak się tego dowiedziałeś ? I jakim cudem Cię tu wpuścili ?- Zamknął drzwi i usiadł na brzegu łóżka głośno wdychając.
- Dowiedziałem się od jednego z moim kolegów z pracy, a dlaczego mnie tu wpuścili ? Och, to proste. Za dużo haczyków mam na nich. Za jednym pstryknięciem palców mogę sprawić, że zamkną ten klub. Poza tym powiedzmy, że mnie tu znają.- Nie wiedziałem co ma o tym myśleć. To wszystko wydawało się tak strasznie dziwne.
-Cały plan wziął w łeb, tato. Adam wszystkiego się dowiedział, dlatego tutaj jestem, to moja kara.- To oczywiste, że moje słowa były kłamstwem. Moją karą byłaby śmierć. Wszystko jednak zmieniało to, że ja i Adam byliśmy parą. A tego mój Ojciec już nie musi wiedzieć.
-Mówiłem, żeby sprawę załatwić szybko, ale ty tak bardzo upierałeś się tego, że nie masz wszystkich informacji.- Miałem w tej chwili ogromną ochotę uderzyć mojego Ojca w twarz. On w ogóle się mną nie przejmował ! Jestem w burdelu, cały posiniaczony, a on myśli tylko on tym cholernym planie wsadzenia mojego byłego chłopaka do więzienia !
-Bo oczywiście cała akcja była tak dziecinnie prosta ! Przestać choć chwilę o tym myśleć i spójrz na mnie, na to co mnie spotkało przez Ciebie.- Byłem wściekły, a całą winę chciałem zwalić na niego. Tak było prościej niż mówić, że każdy kij ma dwa końce. Odkryłem kołdrę do pasa pokazując mu w ten sposób moje rany. Na ich widok jego oczy się rozszerzyły,
-Przepraszam Cię.- Powiedział zszokowany patrząc na mnie.- Zróbmy tak.- Zaczął, a mi już się to nie podobało.- Ja sprawię, że wrócisz do hotelu, a tam sprawisz, że uwierzą w twoje niewinne kłamstewko mówiące o tym, że wrobił Cię nijaki  Jongyun   zamieszczając fałszywe informację na twój temat. A gdy wszystko choć trochę się uspokoi, masz od razu się ze mną skontaktować, jasne ? A wtedy raz na zawsze pożegnamy się z tym całym gównem.- Wiedziałem ! Po prostu wiedziałem, że tak łatwo nie odpuści nawet jeśli jego syn jest narażony teraz na wielkie niebezpieczeństwo ! Tak jego pieprzona duma.
-Dobrze, zrobię to, ale po swojemu to mój jedyny warunek.- Widziałem, że nie do końca mu się to podoba, ale przystał na moje warunki, po czym wyszedł mówiąc, że za niedługo ktoś po mnie przyjedzie. Nie wierzyłem w to co robił mój Ojciec. Powinien dać sobie spokój z tym wszystkim po tym co mnie spotkało, ale jak widać nawet ja nie jestem w stanie powstrzymać jego upartości.
Byłem niemal pewny tego, że coś tu jest nie tak, że nie wiem czegoś o czym inni już wszystko wiedzą. To było wprost niedorzeczne kiedy, tak po prostu mnie stąd wypuścili.
Ten sam kierowca, ten sam samochód, ta sama droga, jak i jej koniec.
-Witamy z powrotem Shota...

3 komentarze:

  1. Wow to jest boskie. Pełne akcji, zadziwień itp.. Piszesz fajnym przekazaniem :) Pozdrawiam i czekam na następny ;>

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow to jest boskie. Pełne akcji, zadziwień itp.. Piszesz fajnym przekazaniem :) Pozdrawiam i czekam na następny ;>

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytam to już drugi raz i wyczekuję z niecierpliwością 13 rozdziału. Moje serce płaczę, nie mogę znieść tego w jaki sposób skończył Shota..

    OdpowiedzUsuń