sobota, 26 grudnia 2015

Rozdział 16

-Shota, zimo mi.- Poskarżyłem się, czując jak po moim ciele przeszły dreszcze z zimna. Okrywając się jeszcze bardziej kołdrą, wtuliłem się w ciało chłopaka, aby choć trochę zrobiło mi się cieplej.

-Nie marudź.- Mruknął tuż przy moich ustach, mocno mnie do siebie przytulając. Czekałem aż mnie pocałuję, jednak on nie miał takiego zamiaru, sądząc po tym jak się ze mną droczył.

-No dalej.- Jęknąłem przeciągle marszcząc lekko swoje czoło.- Pocałuj mnie idioto.- Mruknąłem dzięki czemu w końcu to zrobił, powodując, że po kilku minutach mi jak i jemu zrobiło się znacznie cieplej, a nasze oddechy nieco przyśpieszyły.

Po chwili mój chłopak kompletnie mnie zaskoczył, biorąc mnie na ręce. Wyciągnął mnie z ciepłego łóżka, z czego nie byłem zadowolony, ale ciekawość na chwilę to przysłoniła. Położył mnie na białym puchatym dywanie, po chwili przynosząc wszystkie poduszki jakie znajdowały się na łóżku, oraz kołdrę. Wszystkie poduszki położył tuż przy łóżku, a kołdra po chwili okrywała nasze ciała. Na moich ustach pojawił się lekki uśmiech, gdy dzięki ogniowi jaki płonął w kominku, było mi znacznie cieplej.

-Lepiej ?- Spytał, a ja w odpowiedzi pokiwałem głową.

-Ale mogłeś trochę poczekać.- Odparłem.- Sytuacja by się trochę rozkręciła, a nam nie byłoby ciepło, tyko duszno.-Szepnąłem patrząc na niego z cwanym uśmieszkiem. Na moje słowa jedynie pokręcił głową, pochylając się nade mną.

-Mój ty erotomanie.- Mruknął całując mnie krótko w usta, po chwili powtarzając ten ruch, aż w końcu nieco przedłużyliśmy nasz pocałunek. Patrząc mi prosto w oczy, jedną ręką trzymał mnie za policzek, a drugą obejmował mnie a pasie abym był najbliżej jego ciała. Całowaliśmy się co chwilę z dobrą godzinę, aż w końcu zaczęliśmy rozbierać siebie nawzajem. Oczywiście to wszystko doprowadziło do tego, że zaczęliśmy uprawiać namiętny i powolny seks. Było mi niesamowicie gorąco, a spocone ciało Shoty leżące pode mną wręcz lśniło w blasku ognia z kominka.

-Adam.- Jęknął.- Już dłużej nie wytrzymam.- Mruknął obejmując mnie mocniej w szyi z czego skorzystałem zaczynając składać na niej mokre pocałunki. Wystarczyło tylko kilka chwil, aby przez nasze ciała przeszedł ten przyjemny paraliżujący dreszcz.

-Jak zwykle w pełni mnie Pan zadowolił.- Wysapał i złapał mnie za policzki uśmiechając się do mnie szeroko.

-Jesteś niemożliwy.- Szepnąłem całując go krótko w usta, po czym powoli z niego wyszedłem kładąc się tuż obok. Od razu przytuliłem go do swojej klatki piersiowej, kładąc wygodnie swoją brodę na czubku jego głowy.

-I co ? Jest Ci teraz niesamowicie gorąco ?- Spytał patrząc na mnie z tym swoim uśmiechem.

-Niesamowicie.-Szepnąłem i pocałowałem go w głowę by po chwili zaśmiać się z jego jak i moich słów i pacnąć go lekko w głowę. Między nami zapadła cisza, co sprawiło, że zmęczenie mnie dopadło,a oczy same się zamykały. Wtulając się bardziej w chłopaka po chwili zasnąłem jak małe dziecko.

Budząc się, otworzyłem powoli swoje oczy rozglądając się po sypialni. Za oknem nie było już śladu po straszliwej burzy, a obok mnie zabrakło mi ciepłego ciała chłopaka. Głośno ziewając wstałem z dosyć twardej podłogi idąc w kierunku łazienki, gdzie wziąłem szybki prysznic i ubrałem się w swój ciemno czerwony szlafrok. Wychodząc z sypialni swoje kroki skierowałem od razu do kuchni, bowiem już w sypialni dało się wyczuć wspaniałe zapachy. Mogłem się tylko domyślać, że to zasługa Shoty i jego nieziemskich naleśników.

Moje przypuszczenia okazały się słuszne, gdy wszedłem do kuchni, zobaczyłem swojego chłopaka jak z wielkim uśmiechem na twarzy obracał kolejnego naleśnika nucąc coś pod nosem. Nie miałem zamiaru ujawniać swojej obecności, dla tego oparłem się o lodówkę śledząc wzrokiem każdy ruch Shoty. Z mojej twarzy także nie schodził uśmiech patrząc jak przyrządza dla nas śniadanie. Po chwili zaczął lekko kołysać swoimi biodrami w rytm muzyki którą on tylko znał. Chciało mi się śmiać jednak siedziałem cicho zakrywając sobie usta dłonią.

Po kilku minutach, gdzie zdążył upiec kilka naleśników, znacznie się rozkręcił zaczynając coraz to odważniej tańczyć. Było strasznie ciężko siedzieć cicho, jednak jakoś dawałem radę próbując się wybuchnąć śmiechem. Mimo wszystko musiałem przyznać, że tancerzem to on kiedyś mógłby zostać. Nie przestając tańczyć i smażyć naleśników jednocześnie zaczął coraz to odważniej śpiewać, aż w końcu mogłem usłyszeć w pełni jego śpiew, anie tylko zwykłe nucenie pod nosem.

W momencie, gdy z jego ust wydostały się pierwsze słowa nie znanej mi piosenki po moim ciele przeszedł dreszcz, a ochota śmiania się z jego wygłupów odeszła w zapomnienie. Miał niesamowity głos i byłem pod wielkim wrażeniem. Nie dziwiłem się dla czego tak bardzo chciał pójść do szkoły muzycznej. Sądzę, że tam wiele drzwi byłyby otwarte tylko dla niego.

Wpatrując się w niego i słuchając jego śpiewu na moment gdzieś odleciałem nie kontaktując co się wokół mnie działo. Liczył się tylko on i ta chwila. Dopiero, gdy przestałem słyszeć jego głos, zszedłem na ziemie zdając sobie sprawę po paru sekundach, że Shota przyłapał mnie na tym, że go podglądałem. Jego twarz była cała czerwona, a naleśnik którego z pewnością chciał przewrócić na drugą stronę w powietrzu spadł na podłogę.

Na nowo zachciało mi się śmiać i tym razem nie powstrzymywałem się tylko wybuchnąłem śmiechem patrząc na nieco przerażoną minę Shoty.

-Ile z tego widziałeś ?- Spytał od razu patrząc na mnie z dużymi oczami. Opanowując się trochę podszedłem do niego i zabrałem mu patelnie z ręki kładąc ją na gazówkę przy okazji wyłączając ją. Następnie podszedłem do niego i pocałowałem go lekko w usta przytulając do swojej klatki piersiowej.

-Muszę z przykrością stwierdzić, że widziałem wszystko, ale nie martw się to był najlepszy występ jaki do tej pory widziałem.- Powiedziałem jeszcze trochę się śmiejąc z tego jak bardzo przejął się tym, że widziałem jak potrafi wywijać swoim tyłeczkiem.

-Tyle dobrego.-Powiedział cichym głosem, po chwili sam śmiejąc się ze swojej głupoty.- Chociaż Ci się podobało no i w końcu zjemy te naleśniki.- Przyznałem mu rację przypominając sobie dzień w którym to Shota spalił je przeze mnie i w końcu poszliśmy na miasto coś zjeść. Pomagając mu, po paru minutach usiedliśmy przy stole koło siebie zaczynając wcinać naleśniki. Były genialne i nie mogłem się oprzeć, gdy sięgałem chyba po dziesiątego z kolei.

-Niebo.- Powiedziałem z pełną buzią, delektując się ich świetnym smakiem. Zwłaszcza, że były z czekoladą.

-W domu nie nauczyli Cię, że z pełną buzią się nie mówi ?- Na jego słowa przekręciłem teatralnie oczami. Skarcił mnie niczym mama swoje dziecko, gdy te nie przyszło na czas do domu.- I jeszcze jeść nie umiesz.- Stwierdził, gdy poczułem jak strużka czekolady utorowała sobie drogę z kącika moich ust aż do brody. Wziął serwetkę i zaczął mnie wycierać, gdzie w między czasie zdążyłem przeżuć ugryziony kawałek. Patrzyłem na niego z lekkim uśmiechem, gdy ze skupieniem wycierał czekoladę z mojej twarzy. Kierując swój wzrok na mnie a nie na czekoladę sam uśmiechnął się przestając mnie wycierać.

-Mój bludasek.- Powiedział przesłodzonym głosem tarmosząc mnie za policzki jak to babcie mają w zwyczaju robić to swoim wnukom. Zaśmiałem się głośno, jednak będąc lekko podirytowany tym gestem odchyliłem nieco głowę w tył tym samym uwalniając się od jego rąk.

-Nie śmiej się ze mnie. Wiesz, że kocham jedzenie, a zwłaszcza twoje.- Pomimo tego, że jestem chudy jem więcej niż mogłoby się wydawać.

-Tak, tak wiem o tym.- Przyznał mi rację z dumą, że potrafi gotować.

-I nie rób tego więcej !- Ostrzegłem go masując swoje policzki, które mnie nieco bolały.

-Dobrze już nie będę. Choć tu do mnie jakoś ci to zrekompensuje.- Powiedział po czym przysunął mnie do siebie zaczynając całować moje policzki schodząc nieco w dół pocałunkami na moją szyję.

-Mmm.- Mruknąłem cicho z przyjemności jaką mi dawał, zamykając na chwilę swoje oczy. Jednak ten błogi stan nie trwał długo bowiem rozległ się dźwięk telefonu Shoty. Jęknąłem niezadowolony, a chłopak śmiejąc się pocałował mnie krótko w usta idąc w stronę telefonu, który dzwonił niemiłosiernie na blacie kuchennym. Odebrał połączenie, jednak po kilku słowach jego rozmówcy cały dobry nastrój jak i uśmiech znikł z jego twarzy, a ja nie miałem pojęcia dla czego i ani trochę mi się to nie podobało.