-Pamiętasz co tu się stało? -Spytałem trzymając go za koszulkę dłońmi, które miałem zaciśnięte w pięść.
-Oczywiście, że pamiętam. -Odpowiedział patrząc prosto w moje oczy, mając delikatny uśmiech na swoich pulchnych wargach.-Wtedy, oddałeś mi się, cały. -Wyszeptał tak zmysłowym tonem głosu, że myślałem, że zemdleje. Zagryzając dolną wargę przybliżyłem się do niego mając swoje usta tuż przy jego. I gdy chciałem go już pocałować ta mała cholera odsunęła się ode mnie i podeszła do komody, gdzie jak zauważyłem stała butelka wina.- I wiesz co? Chciałbym tamtą noc powtórzyć, dla tego zrobiłem wszystko, aby było tak, jak wtedy. Tylko teraz jest ta różnica, że jesteśmy razem, a ty już wszystko o mnie wiesz.- Jego słowa sprawiły, że na moich ustach pojawił się uśmiech. Podszedłem do niego i objąłem go w pasie, kładąc swoją brodę na jego ramieniu.
-Wino z chęcią wypiję, ale na seks nie masz co liczyć. -Powiedziałem biorąc swój kieliszek do ręki i odchodząc od niego z zwycięską miną usiadłem na łóżku, zakładając nogę na nogę.
Omal nie zadławiłem się winem, gdy zobaczyłem wzrok i minę Adama. Był przezabawny. Wyglądał jak małe dziecko proszące mamę o cukierka po tygodniu ich niejedzenia .
Podszedł do mnie i ukucnął naprzeciwko mnie.
Dopijając resztę wina, odstawiłem kieliszek na podłogę i musnąłem jego usta trzymając go za policzki. Od razu oddał pocałunek na co zamruczałem z przyjemności, wślizgując swój język między jego wargi. Po chwili Adam wstał nie odrywając się ode mnie i popchnął mnie delikatnie na materac łóżka. Znając jego zamiary odsunąłem go od siebie, opierając się na łokciach.
-Innym razem kochanie. Nie mam ochoty na seks.- Doceniałem to co dla mnie zrobił, ale nie miałem ochoty na nic większego niż pocałunki. Na moje słowa Adam tylko pokiwał głową, że rozumie, po czym objął mnie w pasie i obrócił tak, że to teraz ja leżałem na nim przytulony. Mając swoją głowę ułożoną na jego klatce piersiowej mogłem dobrze wsłuchać się w bicie jego serca, które sprawiało, że robiłem się senny. W dodatku czułe głaskanie mojego chłopaka po mojej głowie i plecach tylko jeszcze bardziej sprawiały, że chciało mi się spać.
Moje powieki stawały się coraz cięższe, gdy niespodziewanie ktoś z hukiem wszedł do pokoju. Automatycznie odechciało mi się spać, gdy w drzwiach zobaczyłem nieznanego mi mężczyznę ubranego na czarno. Z lekko rozszerzonymi oczami podniosłem się do pionu siadając na krawędzi łóżka.
-Adam, czekam na dokumenty od Ciebie już ponad tydzień! - Możecie sobie wyobrazić moją minę, gdy jakiś facet tak po prostu wydarł się na Adama ? człowieka któremu się nie podskakuję, zważając na jego pozycję społeczną. Byłem w jeszcze większym szoku, gdy zobaczyłem w oczach Adama pewnego rodzaju strach. O co tu chodziło? Czyżby jest ktoś kto góruje nad nim? Ale przecież to niemożliwe! Mojego chłopaka boi się nawet największy mięśniak z ochrony w hotelu!
-Spokojnie. Mam je na biurku w niebieskiej teczce.-Odpowiedział o dziwo spokojnym i opanowanym tonem głosu. Wyglądało to tak jakby w ogóle nie przejmował się zaistniałą sytuacją, ale ja i tak wiedziałem, że on tylko stara się ukryć to co tak naprawdę czuję.
-I zapewne miałeś je już od tygodnia prawda? -Spytał, a gdy Adam miał już coś powiedzieć ten podniósł do góry dłoń dając mu tym do zrozumienia, aby już nic nie mówił.-Nieważne. -Mruknął, po czym jego wzrok padł na mnie, a mi momentalnie zrobiło się słabo. - A on to? -Spytał i przeciągnął ostatni wyraz pokazując na mnie palcem. No co za palant! Nie jestem jakimś pieprzonym duchem ani zabawką aby traktować mnie jak zwykłą rzecz którą się ignoruje, gdy to wygodne.
-Mój chłopak. -Odpowiedział jakby ze znudzeniem nawet nie mrugając.- Jesteśmy ze sobą już całkiem sporo czasu. -Dodał obejmując mnie jedną ręką w pasie, aby podkreślić tym sposobem swoje słowa. Czy ktoś do cholery mógłby powiedzieć mi o co tu chodzi?!
- Przyjdź do mnie za godzinę. - Jego krótkie zdanie przepełnione chłodem krążyło mi jeszcze jakiś czas po głowie, gdy drzwi od pokoju ponownie się zamknęły.
Swój wzrok skierowałem na Adama i nie musiałem nic mówić, aby zrozumiał o co mi chodzi. To było jasne jak słońce.
- Shota. Właśnie poznałeś mojego Ojca.- Powiedział patrząc w moje oczy. W mojej głowie pojawiło się tysiące myśli na ten temat. Byłem w ogromnym szoku nie mogąc sklecić choćby jednego zdania, aby zapytać się o cokolwiek.
-Zamknij buzię kochanie, bo jeśli tylko chcesz mogę wypełnić je czymś co...-Nie dałem mu dokończyć, ponieważ zakryłem mu usta dłonią, aby nie wyleciała z nich jeszcze większa głupota.
-Po pierwsze ten żart z podtekstem erotycznym nie był w ogóle na miejscu, a po drugie. Serio?! To był twój Ojciec!? Jesteśmy ze sobą tyle czasu i dopiero teraz dowiaduję się, że masz Ojca, gdy ty tymczasem możesz napisać o mnie książkę! Założę się, że gdyby tu nie przyszedł nadal nic bym nie wiedział. - Byłem zły na niego. Wiedziałem, że nie jest idealny i akceptowałem to, a nawet kochałem, ale mógłby mi powiedzieć chociaż o tym, skoro nigdy nie chciał powiedzieć mi sam o swoim życiu. Gdyby nie informacje od Ojca, na pewno nie zdobyłbym ich sam. Musiałem ciągnąć Adama za język.
-Och, daj spokój. Wiesz doskonale o tym, że nie lubię mówić o sobie i co jest związane ze mną. Gdybyś był mało domyślny i mniej uparty nie wiedział byś nic. No może oprócz tego, że to mój hotel i jestem raczej czarnym charakterem. -Wzdychając głośno, przymknąłem na chwilę oczy, licząc do dziesięciu w myślach.
-Nie ważne. Nie było tematu.- Mruknąłem i wstałem z łóżka idąc w kierunku miejsca, gdzie stało wino. Nagle nabrałem ochoty, aby po prostu się upić do nieprzytomności.
-No dobra. -Przeciągnął po czym wstał idąc w moim kierunku. Ja nadal zajmowałem się napełnianiem kolejnego kieliszka obserwując go kątem oka. Przytulił mnie od tyłu, tak jak ja niedawno to zrobiłem i pocałował mnie w policzek.
-To co chcesz o mnie wiedzieć?
-Teraz? To nic. Poza tym nie chcę abyś mówił mi coś z litości, i tak chyba wiem już wszystko, czy może jednak nie, i nadal masz coś do ukrycia ? A ja będę po kolei sobie zgadywał hmm? Tak jak już wszystko, więc chyba kolejna zagadka dla mnie nie zrobi różnicy prawda? - Wypiłem już trzeci kieliszek i czułem jak już odlatuje, mając zapewne dosyć spore rumieńce na policzkach.
-Shota daj spokój. Nie możesz mnie po prostu zrozumieć? -Nie, nie mogę. Pomyślałem będąc już z lekka zirytowany. Ja na prawdę go pokochałem i nie zważałem na to kim jest i co robi gdy mu się oddałem wtedy w tym właśnie pokoju w którym właśnie jesteśmy. Myślałem, że on kocha mnie na tyle mocno, aby bez trudu powiedzieć mi o rzeczach o których już wiedziałem. Myślałem, że mi ufa, że zda mój mały test na swoją miłość, wierność i zaufanie do mnie.
-Widzę, że nie dogadamy się dzisiaj. Idę do Ojca, a ty proszę Cię nie upij się do nieprzytomności, ok ?- Na jego słowa, które aktualnie miałem w dupie pokiwałem głową przechylając do końca kieliszek.
Słysząc zamykane się drzwi po raz kolejny sięgnąłem po butelkę. Zdając sobie sprawę z tego,że jest już pusta bez większego zastanawiania się podszedłem do minibarku i wyciągnąłem kolejną butelkę alkoholu, tym razem biorąc coś mocniejszego.
Usiadłem na łóżku i tak po prostu siedząc i patrząc się na ścianę przede mną, przechylałem co chwilę butelkę. Minęły dwie godziny, a Adama jak nie było tak nie było.
Lekko chwiejnym krokiem podszedłem do sprzętu muzycznego i włączyłem muzykę, zaczynając poruszać się w jej rytm mając w dłoni cały czas do połowy opróżnioną butelkę z alkoholem. Nie wiedziałem, która była już to z kolei, ani czy przypadkiem nie opróżniłem całego barku. To nie było teraz istotne. Myślami byłem przy Adamie. W co ja się wpakowałem ? Kocham go tak bardzo, że mógłbym zrobić wszystko, powiedzieć wszystko. Po prostu szaleje za nim i nie widzę nic poza nim. On jest tylko ważny. Nie, on jest najważniejszy i nic tego nie zmieni. A mój chłopak co zrobił? Nie chciał mi zaufać i obdarzyć takimi samymi uczuciami jak ja jego. Taka jest prawda. Gdyby było inaczej, gdyby kochał mnie tak jak ja jego to wiedziałbym o nim wszystko, bez żadnych pieprzonych tajemnic, których swoją drogą nienawidzę. To zabawne. Bo właśnie ja mam taką jedną dużą tajemnicę przed własnym Ojcem i chłopakiem.
Nie wiem ile czasu tańczyłem, ale w pewnym momencie przestałem słyszeć muzyki. Wzruszając ramionami podszedłem do łóżka, wręcz się na nie rzucając. Nie wiedząc nawet kiedy zasnąłem.
Śniło mi się coś. Śniło mi się, że...że Adam mnie uderzył? Tak, to chyba było to. A potem straciłem przytomność. Zabawny prawda? Niech tylko się obudzę, a od razu opowiem Adamowi co mi się śniło. Będziemy się potem obaj śmiać jak głupi on był i nierealny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz